To była 32 minuta, Adam Frączczak postawił piłkę na punkcie oznaczającym 11 metr. Zamyślony, skupiony i zapewne świadomy odpowiedzialności. Uderzył pewnie, zdobywając pierwszą bramkę dla Pogoni w tym sezonie.
Cztery mecze i jedna strzelona bramka. Cztery mecze i zaledwie jeden punkt na koncie – Pogoń Szczecin nie ma udanego startu w rozgrywkach Ekstraklasy. Wielu kibiców po cichu liczyło na walkę o europejskie puchary, tymczasem zapowiada się walka o utrzymanie w rozgrywkach.
W miniony weekend Portowcy mierzyli się z Cracovią. Mecz ważny z wielu powodów, po pierwsze kibice wyjątkowo mocno pragnęli utrzeć nosa nielubianym krakowianom. Po drugie Cracovia to przedostatnia drużyna w ligowej tabeli, a jeśli wygrywać, to z kim, jeśli nie ze słabszymi drużynami? Potyczka z Cracovią zakończyła się remisem 1:1, a przy tym remisem dość szczęśliwym, wszak wynik tego meczu mógł być znacznie gorszy.
Portowcy nie zachwycili grą. Bramkę strzelili, a konkretnie Adam Frączczak z rzutu karnego w 32 minucie potyczki, ale to zdecydowanie zbyt mało, by mówić o silnej Pogoni. Po meczu i fotoreporterzy, i miejscowi dziennikarze byli zasmuceni. Chcieli opisywać/fotografować pierwsze w tym sezonie zwycięstwo, tyle że wygranej nie było.
Kolejny pojedynek Portowców odbędzie się w poniedziałek 20 sierpnia we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem (9 miejsce w tabeli), przed szczecińską publicznością Pogoń zagra w sobotę 25 sierpnia z Lechią Gdańsk (obecnie 4 miejsce w rozgrywkach).