Stworzył swój własny świat i niezwykłych bohaterów. To prawdopodobnie jedyna książka z gatunku fantasy, która powstała w tym roku w Szczecinie. Autor, Mateusz Wiśniewski, jest zadowolony ze swojego dzieła i zapowiada dużą serię: całość ma mieć aż 5 tomów. Nam opowiada o swoich koszmarach i emocjach, jakie towarzyszyły mu podczas tworzenia. Czy książka „DUOR VAAH – Starsza Dusza” zyska uznanie czytelników?
Co czuje debiutujący pisarz, gdy bierze w dłonie napisaną przez siebie książkę, taką, która chwilę wcześniej opuściła drukarnię?
– Podniecenie oraz ekscytację. To jak ujrzeć część siebie w kalejdoskopowej retrospekcji, po raz pierwszy zobaczyć swoje nowo narodzone dziecko. Ale również smutek, gdyż sam proces tworzenia właśnie się domknął, a motyle w brzuchu i kolorowe chmury w głowie bezpowrotnie przeminęły.
Czym są te motyle i chmury?
– Uczuciami, które towarzyszą przy pisaniu.
Są pisarze, dla których pisanie to rzemiosło, a nie emocje. Rozumiem, że Ty do nich nie należysz.
– Pisanie to owszem rzemiosło, szlifuje się słowa, aby trafiły do czytelnika w jak najbardziej przystępny sposób. To ciężka praca, wymaga samodyscypliny oraz poszerzania horyzontów i warsztatu. Jednakże nie powinny wiać pustką. Moim zdaniem rzemiosło idzie często w parze z czymś więcej.
Jak to się stało, że w ogóle usiadłeś do pisania i wszedłeś do grona literackich twórców?
– Pomysł o pisaniu pojawił się dawno temu, jeszcze za czasów szkolnych. Zdarzyło mi się tworzyć własne światy oraz wątki. Napisałem kilka opowiastek, ale na tym się skończyło. Dopiero później, gdy podjąłem pierwszą pracę, uznałem, że chciałbym spróbować coś wykreować. Szło topornie i porzuciłem ideę pisania. Następnie, podczas studiów za granicą, postanowiłem stawić czoła nowemu wyzwaniu. Dręczyły mnie wtedy koszmary, które nie raz spędzały mi sen z powiek. To prawdopodobnie dzięki nim znalazłem się we wspomnianym gronie.
Opowiedz o tych koszmarach… dzięki pisaniu już ich nie masz?
– Niestety nadal się do mnie uśmiechają po kątach, szczerząc zęby, lecz je oswoiłem. Było ich wiele, jedne przychodzą i zaraz odchodzą, inne cały czas ucztują w mojej głowie. Większość z nich przyprawiało o wielki dyskomfort, czasami szok i ból. Niektóre przenosiły mnie w miejsca, gdzie odnajdowałem również pozytywne obrazy. Pojawiały się też prawdziwe marzenia senne, lecz tych było znacznie mniej. Najgorszy z koszmarów, który pamiętam, jakby nawiedził mnie zaledwie wczoraj, dosłownie rozerwał moje ciało żywcem, a ja nie mogłem nawet poruszyć palcem. Patrzyłem na siebie z góry, niczym duch. Mógłbym opowiadać o nich bez końca. Prowadzę dziennik snów, gdyż nie wszystkie można spamiętać lub ulatniają się zaraz po przebudzeniu.
Niewielu artystów, w tym pisarzy, ma odwagę opowiadać o swoich demonach. Ty mówisz o tym dość odważnie i otwarcie.
– Ponieważ nie ma się czego bać. Każdy skrywa w sobie jakieś demony, mniejsze lub większe. Czasami wystarczy z nimi porozmawiać, aby zrozumieć, że każdy niesie ze sobą jakąś lekcję.
Twoja książka to gatunek fantasy… inspiracją bywały te koszmarne sny?
– Nie tylko, koszmary stanowiły wyłącznie punkt zapalny. Wiele pojęć z fizyki, psychologii i metafizyki przyczyniło się do powstania mojej książki.
Przejdźmy do Twojej książki. O czym jest DUOR VAAH – Starsza Dusza?
– O podróży w głąb siebie. Znaczeniu jednostki oraz walce z nieuniknionym. Ale również o przyjaźni i poświęceniu, nie zważając na biologiczne, ideologiczne różnice. Opowiada o rzeczywistości w szarych barwach, odsuwając podział na czarne i białe, bowiem dobro oraz zło zależy często od punktu widzenia. Ta książka opowiada o człowieku rozdartym, który pragnie odnaleźć dawno utracony spokój. Prześladowany przez przeszłość oraz własny pesymizm odkrywa, iż świat ludzi tworzy koszmar, będący kreacją upadłego półboga. Wolność nie istnieje, bowiem wszystko zostało odgórnie zapisane. Po spotkaniu, na pierwszy rzut oka przerażającego wygnańca, uznaje jednak, że istnieje jeszcze nadzieja na wyrwanie się ze szponów zepsucia.
Mówisz bardzo tajemniczo, a potencjalny czytelnik zapewne pyta się w myślach, czy bliżej Ci do Sapkowskiego, czy do Tolkiena.
– Jestem zdania, że czytelnik powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z pewnością znajdzie wiele podobieństw. Obu pisarzom chylę czoło, aczkolwiek na żadnego się nie powoływałem.
Twoja pierwsza książka jest tylko wstępem do większego literackiego projektu. To dopiero pierwszy tom. Co czeka czytelników w przyszłości?
– Przewrotność oraz zagadki. Intrygi i prawdopodobnie dużo dylematów. Każdy pojedynczy wątek tworzy część wielkiego organizmu, prowadząc czytelnika do celu, wielokrotnie zbaczając ze ścieżki moralności. Z pewnością odkryją wiele magicznych miejsc oraz kultur. Książka ma bawić umysł.
Gdybyś miał polecić komuś przeczytanie Twojej książki, to co byś powiedział?
– …że do odważnych świat należy, a ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia. Nie przestawaj walczyć o swoje, nawet, jeśli szanse na wygraną są mierne.
Jedna decyzja może czasami zniszczyć z pozoru spokojne życie. Szczególnie, jeśli nastąpi ona w złym miejscu oraz w złym czasie. Khael, złodziej pogrążony w egzystencjalnym dołku, decyduje się pewnego dnia zmienić swój los, jednak wizja przyszłości przynosi ze sobą jedynie komplikacje. Jego dotychczasowy, pesymistyczny świat zostaje wywrócony do góry nogami. Ze zwykłej szelmy staje się największym intrygantem oraz źródłem wojny domowej w imperium Faldeii. A to wszystko za sprawą podświadomego głosu, który jest echem zmartwychwstającego, samozwańczego półboga.
Książkę można nabyć kontaktując się bezpośrednio z pisarzem, za pośrednictwem naszego portalu internetowego lub w wersji cyfrowej w księgarni internetowej TUTAJ.
Foto: Magda Dworczak