Ten rozlany beton to znak naszego, narodowego dobrobytu – mówią z ironią w głosie kierowcy. Dzisiaj, najprawdopodobniej z pojazdu jadącego na budowę, zaczął wylewać się beton. Droga jest zabrudzona, ale nikt nie poczuwa się póki co w obowiązku do jej posprzątania.
Kierowca przewożący beton zatrzymał się na skrzyżowaniu ulic Bandurskiego, Królewskiego, Księcia Warcisława i Rostockiej, nie miał jednak dobrze zabezpieczonego ładunku, który przewoził. Ze stojącego na lekkim wzniesieniu pojazdu zaczął wylewać się beton. Kierowca nawet się nie zatrzymał, kiedy zapaliło się zielone światło, odjechał nadal gubiąc swój ładunek.
Efekt?
Całe skrzyżowanie zalane jest betonem, który zaczyna schnąć. Beton rozlany jest też na długości blisko 100 metrów na ulicy Rostockiej.
– To znak, że państwo się rozwija. Rząd dał nam pieniądze, które przeznaczamy na budownictwo mieszkaniowe, a ten rozlany beton to znak naszego narodowego dobrobytu – mówią zażenowani sytuacją kierowcy.
Odpowiedzialnym za stan nawierzchni jest zarządca drogi i to on powinien uprzątnąć rozlany beton. Kierowcy za wykroczenie grozi co najwyżej kara mandatu, ale żeby go ukarać, najpierw trzeba go ustalić.