Żeby dotrzeć na metę, trzeba przebiec trudny teren po leśnych duktach. Kolejna edycja Maratonu Puszczy Goleniowskiej za nami. My spytaliśmy uczestników o wrażenia.
Minął ponad tydzień od chwili, kiedy ostatni z uczestników minął linię mety Maratonu Puszczy Goleniowskiej. To nie jest łatwy bieg, tu na trasie nie ma twardej nawierzchni asfaltowej, ale często piaszczyste leśne dukty. To jednak nikomu nie przeszkadza, na starcie imprezy rokrocznie stają dziesiątki biegaczy. My sprawdziliśmy, dlaczego decydują się na start w maratonie pod Goleniowem.
– To bieg, który organizują biegacze, jak nikt inny wiedzą, czego potrzebujemy jako zawodnicy. Wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane – mówi Pan Paweł.
– Jak nikt inny, Aneta i Darek potrafią zarazić pasją do biegania. I nie chodzi tutaj o wygrywanie, o zbliżanie się do rekordów świata, ale o to, by się ruszać, by czerpać radość z biegania i robić to dla samego siebie – komentowała jedna z uczestniczek, która przebiegła dystans półmaratonu.
Zauroczony atmosferą podczas imprezy był Piotr Huegel. Na Maratonie Puszczy Goleniowskiej pojawił się jako przedstawiciel sponsora, Volvo Auto Bruno.
– Jestem zaskoczony tą atmosferą, jak wszyscy się do siebie odnoszą, z ogromną przyjaźnią, zrozumieniem… pojawić się tutaj, to tak, jakby spotkać się z grupą przyjaciół – mówi. – Aż się chce biegać razem z nimi. W kolejnej edycji wystartuję, to będzie mój biegowy debiut – dodaje.
Dariusz Gapiński i Aneta Liebelt-Gapińska na co dzień mieszkają w Kliniskach Wielkich. Często można ich spotkać na leśnych drogach w Puszczy Goleniowskiej. Sami, w tym dniu maratonu nie biegli ponieważ musieli zająć się jego organizacją.
– Chciałoby się pobiec, ale wszystkiego trzeba dopilnować – zdradza Dariusz Gapiński.
Popularność tego biegu jest ogromna, a atmosfera podczas imprezy coraz bardziej zwraca uwagę. Na starcie maratonu stają biegacze nie tylko z regionu, ale również z odległych zakątków kraju. Jak wspomina Aneta Liebelt-Gapińska, organizacja pierwszej edycji imprezy była prawdziwym wyzwaniem.
– Nie było łatwo pozyskać sponsorów – tłumaczy. – Ale zaufało nam kilka firm, przede wszystkim Nadleśnictwo Kliniska, które namówiliśmy do współorganizacji tego sportowego wydarzenia, a także Technologie Tworzyw Sztucznych. Ta firma, która na co dzień buduje luksusowe jachty, działa globalnie, jest znana na całym świecie, ale wspiera też lokalne inicjatywy i bardzo nam pomogła. Jest z nami jako sponsor od pierwszej edycji maratonu do dziś – dodaje.
Technologie Tworzyw Sztucznych to jeden z największych pracodawców w regionie, siedzibę ma w Goleniowskim Parku Przemysłowym.
Z kolei w tym roku do listy sponsorów dołączyło Volvo Auto Bruno.
– Szczeciński dealer Volvo sam zaproponował nam wsparcie – zdradza Dariusz Gapiński. – To dla nas ogromne wyróżnienie i uhonorowanie tego, co robimy. Nasza impreza ma określoną markę i cieszy nas, kiedy ktoś dostrzega wkład pracy i nasze zaangażowani jakie wnosimy w organizację. Oczywiście nie obyłoby się tu również bez pomocy wielu wolontariuszy, którzy wkładają całe swoje serce w tę imprezę i stają się cichymi bohaterami maratonu. Trzeba tutaj zaznaczyć, że nauczyciele oraz uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Kliniskach Wielkich od pierwszej edycji maratonu pomagają nam jako wolontariusze, nawet ci, którzy już dawno tę szkołę ukończyli. To nas bardzo cieszy i za to serdecznie im wszystkim dziękujemy – dodaje.
W tym roku uczestnicy otrzymywali nie tylko medale, puchary i upominki ale mogli też wygrać w konkursie, w którym nagrodą było Volvo XC60 z pełnym bakiem do dyspozycji na cały weekend.
Niebawem, maratończyk ze Szczecina, zwycięzca w konkursie odbierze je z salonu Volvo Auto Bruno.
– Teraz pozostaje czekać do roku 2019 i do VII edycji tego biegu, który tradycyjnie odbędzie się w ostatnią sobotę września. Zatem do zobaczenia na leśnej trasie w Kliniskach Wielkich – uśmiecha się Dariusz Gapiński.